wtorek, 30 marca 2021

CONAN - Live At Freak Valley [FULL ALBUM] 2021

 No i jest w całości. Nowa koncertówka Conana. To jedna z tych kapel które na żywo brzmią jeszcze lepiej niż na płytach, więc jest się czym jarać.

poniedziałek, 29 marca 2021

Fabio Frizzi. Beyond

Wiem, że dla wielu z Was poniedziałek to horror. Proponuję więc przynajmniej dodać do niego porządny soundtrack.

 

niedziela, 28 marca 2021

Soul Assassins - John 3:16

Słowo na niedzielę. Ze znakomitej pierwszej płyty kolektywu Soul Assassins. 

piątek, 26 marca 2021

Spandau Ballet - To Cut A Long Story Short

Piąteczek.

 

Usagi Yojimbo. Stan Sakai.

 

 Edit. No i się pomyliłem i wrzuciłem tu tekst zamiast na Arkham :D. Niech już zostanie.

 

 Z okazji wydania 7 tomu kolekcji Usagi Yojimbo powtarzam swój artykuł o tym ukochanym przeze mnie komiksie. Nieskromnie powiem, że to jedna z najlepszych rzeczy jakie w ogóle napisałem./KRW


Wszystko zaczęło się w 1984 roku, podczas nieco osobliwego boomu, jaki miał wtedy miejsce w komiksie niezależnym. Nagle stały się modne opowieści, w których bohaterami czyniono gadające i chodzące na dwóch nogach zwierzęta. Większość stworzonych wtedy postaci nie przetrwała jednak nawet kilku zeszytów, bo autorom brak było pomysłu na rozwijanie ich losów. By umieścić ten okres na osi czasu historii komiksu zaznaczę, że było to dokładnie w tym momencie, gdy debiutowała seria o nastoletnich żółwiach ninja – które zresztą pojawiają się gościnnie na lamach opisywanej przeze mnie Sagi. Gdy moda przeminęła, na rynku nie zostało zbyt wiele takich komiksów. W owym czasie, prócz Żółwi, narodził się jednak inny nietypowy a popularny do dziś bohater – Usagi Yojimbo – niezwykle empatyczny, honorowy królik-samuraj przemierzający feudalną Japonię i walczący z niesprawiedliwością. Nikt, łącznie z samym twórcą, chyba nie spodziewał się, że seria przetrwa aż tak długo. Stało się jednak tak, iż w tym roku obchodzimy już 36-lecie nieprzerwanego ukazywania się Usagiego – co czyni z niego najdłuższy komiksowy cykl w historii tworzony przez jedną osobę (autor rysuje, pisze scenariusz i robi liternictwo). Osobiście uważam też, że to najlepsza długa seria w historii medium. Bardzo się cieszę, bo w końcu doczekaliśmy się wznowienia na naszym rynku (po trzy tomy w jednym opasłym woluminie!), wskutek czego mam okazję ją Wam przybliżyć.

Punktem wyjściowym dla autora, Stana Sakai (rocznik 1953), wychowanego na Hawajach Amerykanina Japońskiego pochodzenia, były filmy Akiry Kurosawy na czele ze „Strażą Przyboczną”, która w oryginale nazywa się wszak „Yojimbo”. „Usagi” zaś znaczy „królik”. Jednak przez te 36 lat ukazywania się serii autor wyeksploatował niemal wszystkie możliwe elementy związane z chambara eiga (to określenie oznacza „film samurajski z walkami na miecze”) – od mniej znanych od dzieł Kurosawy filmów Hideo Goshy, przez serię obrazów o „Zatoichim”, „Lady Snowblood”, po „Samotnego wilka i szczenię” (w Polsce bardziej znanego ze swojej celuloidowej inkarnacji na Amerykański rynek funkcjonującej u nas jako „Kat Shoguna”). Niektóre z tych postaci pojawia się nawet osobiście w historii o Usagim, oczywiście uchwycone w poetyce charakterystycznej dla serii i przedstawione jako zwierzęta. Autor nie stronił też od nawiązań do opowieści w innym tonie i odważnie czerpał również z takich klasyków jak słynny fantastyczny, kostiumowy film grozy „Kwaidan” i licznych literackich opowieści niesamowitych z kraju swoich przodków. To są tytuły, które przychodzą mi na klawisze od razu, gdy myślę o nawiązaniach w Usagim, ale to pewnie zaledwie ułamek źródeł, z których czerpał. Prócz tego odważnie grzebał w historii Japonii, interpretując na swoją modłę autentyczne wydarzenia, wysyłał swojego bohatera do walki z zastępami ninja (opowieści o klanach zamaskowanych wojowników stanowią w Usagim osobny wątek), serwował opowieści detektywistyczne (w nich obok głównego bohatera zazwyczaj pojawia się istotny dla serii inspektor Ishida), a nawet fantasy. Rozrzut gatunkowy, z którego korzysta Sakai, jest iście imponujący. W serii sąsiadują ze sobą duże, epickie historie i zupełnie kameralne o trudnym życiu wieśniaków w feudalnej Japonii. Utwory mocno liryczne, nastrojowe, jak i przepełnione akcją opowieści o brawurowych czynach. Znalazło się tu nawet miejsce dla kilku historii antywojennych, ukazujących jak straszne były czasy, w których tytułowy ronin (czyli samuraj bez pana) przemierzał bezdroża Japonii. W późniejszych tomach Sakai poruszył nawet watki prześladowania chrześcijan w ojczyźnie samurajów. Mówiąc krótko, przez te 36 lat przywołano tu wszystko, co kiedykolwiek pojawiło się w kostiumowych opowieściach traktujących o Japonii, a część elementów pojawiła się chyba tylko na łamach tej sagi.
 

 
 
Ważne jest, iż dzięki dogłębnej znajomości kultury Kraju Kwitnącej Wiśni przez te wszystkie lata serii Sakaiego nie dotknęło zmęczenie materiału i przyznam, że na każdy nowy tom czekam z utęsknieniem i jeszcze nigdy się nie zawiodłem. Oczywiście, przy tylu odcinkach wkrada się tutaj pewna powtarzalność, ale przy tak długim cyklu jest to nieuniknione. Niemniej uważam, że do dziś autor wychodzi z każdej stworzonej przez siebie opowieści obronną ręką.

Wszystko to brzmi bardzo poważnie ale przy okazji jedną z wielu zalet Usagiego jest to, że to seria odpowiadania również dla dzieci. Wszystkie wymienione elementy zostały bowiem bardzo sprytnie podane jako utwór o gadających i chodzących na dwóch nogach zwierzętach, w warstwie plastycznej nawiązujący do historyjek z Kaczogrodu Carla Barksa – kreska jest bardzo precyzyjna, dynamiczna, ale przy tym utrzymana w kreskówkowym (czy raczej do bólu komiksowym!) stylu. Mistrzowska stylizacja na komiks dziecięcy stała się zresztą kluczem do sukcesu serii. Według mnie warstwa graficzna to samo najlepszej jakości mięsko. Usagi to też idealny przykład tego, o co chodzi w narracji komiksowej i trudno mi szukać w tym medium lepszego rzemieślnika niż Sakai. Przyznam jak na spowiedzi, że dla mnie ten autor jest większy niż sam Barks!
 
 
Mimo iż z plansz o Usagim bije prostota i pewna umowność, to autor traktuje swoich odbiorców całkiem poważnie. Prócz przygód opowiadających o walkach ze zbójami i innymi niegodziwcami przemyca na kartach tej opowieści zajmujące graficzne wykłady o kulturze Japonii. Dowiemy się z nich przykładowo tego, jak wytwarzano samurajskie miecze i uprawiano wodorosty, a nawet jak tworzono sos sojowy. Dodatkową atrakcją tej serii jest więc walor edukacyjny i gwarantuję, że komiks ten może zarazić wasze dzieci fascynacją kulturą Japonii lepiej niż niejedna manga. Zresztą autor prócz sterty nagród branżowych (w tym statuetki Eisnera – komiksowego odpowiednika Oscara) otrzymał również tytuł „Ambasadora Kultury” przyznawany przez Japanese American National Museum.




Albumy o Usagim są w takim samym stopniu wypełnione akcją, co mądrymi, nasiąkniętymi empatią przypowieściami, które traktują o konieczności pomagania słabszym. Obcuję z tą serią już kilkanaście lat i przyznam, że mam do niej nie lada słabość. Trzymam całość na najwyższej półce w swojej bibliotece i uważam, że nie istnieje w świecie komiksu pozycja, która lepiej nadawałaby się do roli kodeksu określającego zasady postępowania z innymi. Zróbcie sobie i swoim dzieciom przyjemność i kupcie wznowienia tej serii od Egmontu. Gwarantuję, że nie będziecie zawiedzeni.

środa, 24 marca 2021

poniedziałek, 22 marca 2021

JACASZEK & BUDZYŃSKI - Opowieść zimowa

Następstwem wielokrotnego słuchania płyty Armii Legenda okazało się słuchanie tego albumu. To przetworzenie przez Jacaszka i Budzyńskiego zawartości tego legendarnego albumu. Dużo eksperymentalnej elektroniki i melorecytacje. Efekt zdecydowanie bardzo dobry.

czwartek, 18 marca 2021

Grief - torso

Pamiętający jeszcze zeszły wiek sladż metal z bostonu. Według mnie to ich najlepsza płyta. Jeśli lubicie wolno i potężnie, to to jest album dla Was.

środa, 17 marca 2021

HEXVESSEL - Cosmic Truth

Nie jest jednak tak, że na tych nowych albumach Hexvessel nie ma dobrych kawałków, bo są. Ten np to jedna z najlepszych rzeczy jakie w ogóle nagrali. Czy i wam to barok-popowo brzmi?

poniedziałek, 15 marca 2021

Hexvessel - Iron Marsh

 Mówiłem już, że cenię bardziej stare płyty Hexvessel niż nowe. Numerem jeden jest dla mnie ta epka.

sobota, 13 marca 2021

Codeine - The White Birch

Kilkakrotnie pytano w grupach audiofilskich o ulubiony wybitnie wyprodukowany album. Jako że słucham bardziej muzy niż sprzętu i samej produkcji nie miałem nigdy pomysłu co to może być, prócz takich oczywistości jak floydzi czy Alan Persons project. Dziś przy kolejnym odsłuchu stwierdziłem, że dla mnie to właśnie ta płyta. Codeine - white birch. Z całego serca polecam.

czwartek, 11 marca 2021

poniedziałek, 8 marca 2021

Mickey Newbury - Just dropped In/Wish I Was

Moje wczorajsze odkrycie. Nie wiedziałem że Wierzba to cover, a do tego przyklejony został kawałek, który znam z coveru wykorzystanego w big lebowskim. Ciarry w chuj.

niedziela, 7 marca 2021

Steve Von Till - Willow Tree

Nie zrozummy się źle, bardzo, ale to bardzo podoba mi się nowa solowa płyta Tilla - wokalisty legendarnego Neurosis. Niemniej trochę szkoda, że to same ambienty, już całkiem bez folkowych naleciałości. Jaka ta płyta by dobra nie była, to od strony muzycznej nie kraje serca tak jak "A grave is a grimm horse", które jest chyba opus magnum Tilla.

 

sobota, 6 marca 2021

TIAMAT - Gaia

Piję piwo w salonie i słucham wybitnej płyty Wildhoney na pełnej kurwie. Ani przed ani po niej Tiamat tak dobrego albumu nie nagrał. Jeśli jakimś cudem go przegapiliście za młodu to zachęcam do sprawdzenia, bo stosunkowo dobrze się zestarzał. Dodatkowo to zdecydowanie jedna z tych rzecz które czynią to życie bardziej znośnym. 

piątek, 5 marca 2021

Fire + Ice - Greyhead

Pewnie się dziwicie, że na songs jest teraz tak mało neofolku. No cóż, prawie go już nie słucham, zresztą o ile wiem to na scenie niewiele się dzieje. Niemniej czasem wracam do klasyków. Na przykład do genialnego Birdkinga. A moją ulubioną piosenką na tej płycie jest zdecydowanie Greyhead. Dodatkowo wrzucam Wam wersję okraszoną fanowskim klipem zrobionym z ostatniego filmu Beli Tarra. Ciarrry.

czwartek, 4 marca 2021

UNGRAVEN - Language Of Longing EP

 Dokształcam się. Poboczny projekt gości z mojego ulubionego Conana. Na razie wydali jedną niewielką epkę, większą koncertówkę (której nie dorwałem) i na dniach wychodzi split z kapelą Slomatics.  Epka którą Wam podrzucam została wrzucona na YT rok temu i ma 1000 wyświetleń z hakiem, więc to dalej srogie undergroundy. Zastanawiam się trochę czemu poszli na siłę w inną kapelkę, bo muzycznie to nie jest tak dalekie od dorobku Conana, a skład tam z początku i tak zmieniał się często.

środa, 3 marca 2021

Summoning - The Rotting Horse On The Deadly Ground

Dla mnie to jeden z najlepszych songów w historii metalu. Jeśli przypadkiem nie znacie płyty Stronghold to czym prędzej to naprawcie. Lubię ogólnie tę kapelę ale to zdecydowanie ich najlepszy album. No i pal licho te inspiracje Tolkienem. Zresztą jeśli roztrząsać to w tych kategoriach to też rzecz wybitna.

wtorek, 2 marca 2021

poniedziałek, 1 marca 2021

Hexvessel - Invocation Summoning

Wczesny, mocno psychfolkowy Hexvessel. Niektorzy wolą współczesne, bardziej rockowe oblicze tego znakomitego i chyba dalej nieco niedocenionego projektu, ale ja kocham właśnie jego starsze oblicze.