czwartek, 8 września 2011

Kentin Jivek - Le Diable Amoureux




Ostatnio dostałem z Apostazji spory pakiet płyt. Między nimi znalazłem niepozorny CD-r do którego załączony był list z prośba o recenzje i wyrażoną nadzieją, że dzięki niej uda się może autorowi zagrać w Polsce jakiś koncert. Zaintrygowany wsadziłem płytę do odtwarzacza poza kolejką i zostałem oczarowany od pierwszych dźwięków. W notce Kentin zaznaczył że to jego 5 (słownie piąty! ) album. Kompletnie nie rozumiem czemu do tej pory artysta nie osiągnął "sukcesu" na neofolkowej scenie, tak samo jak nie rozumiem dlaczego na discogs widnieje tylko jedna pozycja firmowana jego nazwiskiem - ale postaram się zdobyć trochę więcej jego płyt i zrobic co w mojej mocy by rozpropagować jego muzykę. (...)

- z moich notatników. fragment recenzji.


2 komentarze:

  1. Tzn właśnie w tej chwili tę recenzje piszę... to nie jest jeszcze track w którym Kentin pokazuje różki ale nic więcej z nowego albumu na YT nie znalazłem. Na dniach upnę jakieś sample - stej tuned!

    OdpowiedzUsuń
  2. Całkiem miłe granie, ale może sukces nie nadszedł ze względu na język?
    ps. Posty opatrzone Twoim komentarzem/fragmentem notatek zawsze dużo zyskują i są lepiej przyswajalne niż "gołe" odnośniki do YT ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń