środa, 6 kwietnia 2011

Edmund Fetting - Nim wstanie dzień

4 komentarze:

  1. Uwielbiam. Szkoda, że tak mało muzyki było w tym filmie, wyjebany klimat robiła. I ogólnie, jakby więcej westernu (opuszczone miasteczko!) tam wycisnąć... Dla mnie ten film, to ogromny niewykorzystany potencjał.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fetting to w pewnym sensie taki polski Walker. Zresztą łączyła ich fascynacja piosenką francuską. Swoją drogą wielu ciekawych muzyków zbierał w koło siebie i nieraz bardzo awangardowo i eksperymentalnie to brzmiało (dowód http://panpies.wrzuta.pl/audio/acJ7hukLloO/ksiezyc_we_wlosy - proszę się wsłuchać w muzykę).

    Szkoda że tak mało jest do dorwania jego nagrań(ja mam tylko płytę z serii złota kolekcja). Ciekawe co tkwi w archiwach radia.

    Ja film ubóstwiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też film uwielbiam i Fettinga też. A poza tym muzykę napisał K. Komeda, którego ubóstwiam wręcz niemożebnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. No chyba wszyscy zgromadzeni( w tym "wątku") to wiedzą:) . W końcu dobrze znają Polskie kino.

    OdpowiedzUsuń