W Polsce, gdzie zwrot "amerykański prymitywizm" kojarzy się z komediami w stylu "American Pie" i "Kac Vegas" zna go chyba tylko garstka takich dziwaków jak ja. Nie powinno tak być, wszak całkiem popularne drone-gitarowe zespoły pokroju Earth czerpią z jego twórczości garściami. John Fahey to wielka osobistość i bardzo ważna postać w historii muzyki. Pismo Rolling Stone umieściło go na 35. miejscu w rankingu „100 Największych Gitarzystów Wszech Czasów” - co mnie bardzo zdziwiło gdy go odkryłem w poprzedniej dekadzie, bo oczywiście myślałem, że wszystkie rozumy pozjadałem |(to się w sumie nie zmieniło do dziś).
Może na niedzielnego kaca to się średnio nadaje, ale jak dojdziecie do siebie to powinniście tego posłuchać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz