Mam w plecy zarówno Genesis z Gabrielem jak i jego solową twórczość. Trochę świadomie nie sięgałem po te płyty bo wiadomo, że to muzyka pokolenia wyżej, rzecz dla starych dziadów z mojej perspektywy, ale z drugiej mańki to jednak klasyka i trochę nie wypada nie znać. No ale stało się. III to pierwsza płyta Gabriela którą wykułem na pamięć i jestem nią oczarowany. Wszystko dzięki Torowi Lundvallowi, który wymieniał ten album jako wpływowy na jego sztukę ghost ambientu. I powiem Wam, że w chuj to słychać, i trójeczka to świetna rzecz. Teraz przede mną cały ocean twórczości Gabriela. Trochę się jaram, bo zapowiada się niezła przygoda.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz